Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
1613
BLOG

Batiuszka Bronisław

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 36

tekst opublikowany na blogpublika.com 18.04.2014

 

W modzie jest ostatnio rusofobia. Rusofobem zostali nawet Olbrychski i Kuźniar. A nawet, o zgrozo, Ciosek. Pogubiłem się już w ich gorących zapewnieniach i tłumaczeniach rzekomego szaleństwa Putina oraz radach wujków dobra rada, jak powinniśmy sobie z konsekwencjami owego „szaleństwa” radzić. Dlatego nie wiem już, który co powiedział, zlewają mi się w jedną obleśną, zakłamaną i fałszywą bryłę.

 

A ja nie czuję się rusofobem i nie usłyszycie ode mnie, że nie wierzę w demokratyczną Rosję, bo to naród niewolników i żadna demokracja nie ma tam szans. Nie żebym częściowo nie podzielał tego poglądu. Podzielam. Jednocześnie jednak doświadczyłem przecież Rosjan, których marzeniem nie jest rosyjskie imperium, którzy wstydzą się bandyty Putina i którzy zrzeszają się w organizacje, które nie bez powodu nazywają np. „Solidarność”. Nie oni jednak stanowią dziś o charakterze rosyjskiej opinii publicznej. Właściwym wobec tego wobec Rosji stanowiskiem jest rusorealizm. A ten podpowiada, że Rosja w obecnym kształcie stanowi wielkie zagrożenie dla sąsiadów i świata. Ostatnie miesiące zaś są tego doskonałą ilustracją.

No ale to truzim. Łatwo dziś rozprawiać o rosyjskim państwowym bandytyzmie. Ja chciałbym zwrócić uwagę na co innego. Otóż nasze rządzące bęcwałki za fasadą świeżutkiej acz silnej neofictwem rusofobii, ukrywają głębokie zauroczenie mongolsko-neosowiecką metodą uprawiania polityki opartą na zasadzie przeciwstawienia dobrego cara złym bojarom. I tak car ma się jawić jako dobry ojciec, który zajmuje się nawet najdrobniejszymi kłopotami ludu. A to ministra obsztorcuje, a to każe drogę naprawić, czy pieniądze wypłacić. Czymże innym są cykliczne doniesienia o tym, że premier się wściekł? Albo jego publiczne poniżanie własnych ministrów, tak jak ostatnio Arłukowicza? Oczywiście takie stawianie spraw systemowo niczego nie rozwiązuje, ale to już jest wina złych bojarów.

Doskonały przykład nauki jaką wyciąga z doświadczeń carów i genseków, dał nam własnie Bronisław Komorowski, wysiadając z limuzyny i przytulając „spontanicznie” stojącą przy drodze dziewczynkę. Dobry Pan. Dobry Nasz Batiuszka. Z bojarami oczywiście nic się nie da zrobić, ci są źli z definicji, ale dobrze, że choć Batiuszka dobry. Zadzwońmy do niego, może drogę naprawi? Nie można się dodzwonić? No trudno, może w przyszłym roku…

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka