Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
4725
BLOG

"Pijany" Błasik oskarża

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 80

tekst opublikowany na Blogpublika.com 21.03.2014

Od 10 kwietnia 2010 roku noszę na plecach ciężar. Ciężaru nie umniejsza upływ czasu. Wraz z obnażaniem kolejnych kłamstw i mnożeniem wątpliwości co do oficjalnych śledztw, przekazów medialnych i narracji, przygina mnie do ziemi. Świadomość zła jakie dzieje się dookoła tragedii smoleńskiej przekracza moje możliwości racjonalizacji. Próbuję sobie z tym poradzić codziennie przy pacierzu wspominając o jej ofiarach. Myślę też sobie czasem o tym co się stanie jeśli doczekam triumfu prawdy. Lub czegoś co za prawdę byłbym gotów uznać. Niestety dochodzę do wniosku, że nie przyniesie mi to ulgi. Głównie dlatego, że w dużym stopniu to co się już stało, coś we mnie zniszczyło.

A ja jestem tylko obserwatorem, no dobrze również Polakiem, a zginął polski prezydent, jego żona i trzecia część polskiej elity politycznej. Co musi w takiej sytuacji czuć ktoś kto stracił pod Smoleńskiem członka rodziny? Jak musi się czuć wdowa po generale Błasiku, przeciwko któremu z jakichś tajemniczych powodów skierowano główne ostrze propagandowych narracji?

Na generała wylano trzy główne kubły pomyj. W pierwszym było oskarżenie o to, że był pijany. W drugim był zarzut naruszenia „sterylności” kabiny i stosowania zgubnego nacisku na załogę Tupolewa. W trzecim insynuacja, że pokłócił się z kapitanem Protasiukiem na płycie lotniska przed wylotem. Pierwszą wypuścił MAK podczas ogłoszenia swojego niesławnej pamięci raportu. Nie jestem specjalistą, ale z tego co się orientuję zawartość alkoholu we krwi generała Błasika właściwie nie była przedmiotem makowskiego „śledztwa”, za to rzucona „mimochodem” zawładnęła natychmiast zbiorową wyobraźnią. Ach, no tak! Polak to się napił i „zaszarżował”. Nie chcę się pastwić nad legionem swoich znajomych, którzy na tej konstatacji, dziś wiadomo, że również podstępnym ruskim kłamstwie, poprzestali. Mam nadzieję, że dzisiaj są dzięki temu dysonansowi poznawczemu mądrzejsi. O niebo dla mojego kraju gorsze jednak, jest to, że to proste skojarzenie „Polak – pijak” podchwyciła opinia publiczna na całym świecie. I nie sądzę, żeby dziś interesowało ją sprostowanie.

Drugi wraz z rosyjskim dzieliło już i polskie „śledztwo”. Tajemniczy ”ekspert” Komisji Millera, którego nazwiska nie chciał ujawnić Edmund Klich, usłyszał na nagraniach głosów z kabiny Tupolewa, głos generała Błasika, który miał wydawać polecenia załodze. Instytut Sehna w wyniku przeprowadzenia ekspertyzy fonoskopijnej wykluczył obecność głosu generała w nagraniu, co nie przeszkodziło upierać się Klichowi przy wersji „Błasik w kabinie”, a Piotrowi Śmiłowiczowi stwierdzić – Wbrew obiegowej opinii ekspertyza krakowskiego Instytutu Sehna nie tylko nie wyklucza obecności generała Błasika w kabinie Tu-154M, ale wręcz potwierdza.” – czego miały dowodzić słowa Macieja Laska: „Podtrzymuję, że zdaniem komisji w ostatniej fazie lotu, w kabinie znajdował się wyższy oficer w randze generała, co zresztą potwierdził Instytut Ekspertyz Sądowych swoimi analizami”, co jako żywo nie wygląda na nic ponad rozpaczliwą obroną skompromitowanych tez.

Trzeci kubeł, czy też raczej „czuchnący kublik” pomyj wylała na generała, pod postacią doniesień rzekomego „świadka, który słyszał, jak tuż przed wylotem prezydenckiego Tu-154 dowódca  sił powietrznych gen. Andrzej Błasik zwymyślał kapitana samolotu Arkadiusza  Protasiuka.” Gazeta Wyborcza piórami swoich czołowych dziennikarzy. Żadne nagrania czy znane zeznania świadków tego faktu nie potwierdziły.

Każda z tych tez jest elementem propagandowej rosyjskiej gry. Co zresztą potwierdził w wywiadzie Igor Mintusow, doradca Putina: Uwagi o pijanym generale były główną strategią konferencji MAK (w tym samym wywiadzie odniósł się również do kwestii głosów rzekomo rozpoznanych w kokpicie: „Tak było właśnie z głosami, nagranymi na czarną skrzynkę samolotu Tu-154. Mogły należeć do danej osoby, mogły do kogoś zupełnie innego” )każda była radośnie kolportowana przez „zaprzyjaźnione media”, instytucje rządowe i rzesze mniej i bardziej pożytecznych idiotów. Powstaje więc pytanie na ile ich kolportaż był / jest wynikiem zalania mózgów nienawiścią do Kaczyńskich i wszystkiego co się z nimi wiąże, a na ile jest to część tajnych obowiązków służbowych. I wobec kogo?

Czy ujawnienie ekspertyzy Instytutu Ekspertyz Sądowych dotyczącej zawartości alkoholu we krwi generała i co za tym idzie upadek pewnej narracji mają znaczenie dla wyjaśnienia tajemnicy katastrofy? Logicznie rzecz biorąc niewielkie. Ci którzy nie mają oczu zaciśniętych równie mocno jak zabezpieczone przed faktami uszy, od dawna zdają sobie sprawę z tego, że dokumentacja jaką otrzymaliśmy z Rosji, główny materiał na którym bazowało polskie śledztwo, prawdopodobnie nie jest nic warta. Dowodem tego są również absurdalne protokoły sekcyjne i kolejne wycieczki Andrzeja Seremeta po „ostateczne” nagrania z czarnych skrzynek do Moskwy.

Cała sprawa jednak ma wielkie znaczenie symboliczne. Dla takich jak ja, mających poczucie zła, dziejącej się na naszych oczach, ”drugiej katastrofy smoleńskiej”, ale przede wszystkim dla pani Ewy Błasik, która od prawie czterech lat znosi zapach pomyj wylewanych na jej nieżyjącego męża. Nie życzę jej przeprosin chamów bez litości lżących generała. Z jednej strony pewnie ich nie potrzebuje, a z drugiej zapewne i tak się nie doczeka. Nie życzę jej poczucia satysfakcji, bo nie sądzę, żeby w sytuacji, w której się znalazła, była do niej zdolna. Życzę jej spokoju, który być może kiedyś, w wyniku przebicia wielu warstw kłamstwa, osiągnie. Zanim to się stanie jednak, pamięć o jej mężu, bezlitośnie po śmierci niszczona, niech będzie choć symbolicznym oskarżeniem dla bezkarnych.

 

 

 

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka