Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
2829
BLOG

Michał Premierowicz TUSK

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 57

   Premier rzekł. Machina ruszyła. Medialne pudle zostały przywołane do porzadku albo same się do porzadku przywołały. Obowiązujący kierunek: niewinne przygody nieostrożnego Sympatycznego Michasia, z którymi Pan Premier ma niewiele wspólnego. Nawet sam Pan Profesor Sadurski tłumaczy nam dlaczego powinniśmy się skupić na Marcinie Plichcie zamiast na premierowskim synu. Z grubsza już wiadomo co należy sądzić, kto zły, kto dobry i kto niewinny.

   Nie wiem co w sprawie Marcina Plichty orzekną sądy, być może będą surowe a może, co wydaje mi się bardziej prawdopodobne, Marcin Plichta ma zbyt moce karty by zrobiły mu krzywdę. Marcin Plichta, natomiast, nie jest synem premiera. A to na przykładzie syna premiera możemy, jak rzadko kiedy, dostrzec jakość państwa i realne mechanizmy nim rządzące.

   Za komuny ciemny, choć nominalnie rządzący, lud mógł się tylko domyslać cudów zza żółtych firanek, pozazdrościć rozmachu zabawom czerwonych książątek i ew. dotknąć lepszego świata za pośrednictwem telewizji, w której po ulicach polskich miast jeździły zachodnie samochody, wszyscy palili Marlboro a w każdej lodówce pyszniła się coca-cola.

   Tak i dzisiaj utrwala w zbiorowym mniemaniu swego rodzaju poznawcze rozdwojenie. Z jednej strony na własne oczy widzi wypowiedzenie umowy o pracę, coraz wyższe podatki i ceny, stare dziurawe buty i kanapkę z bezmięsną szynką a z drugiej, znów za pośrednictwem telewizorni, ogląda "bardziej prawdziwy" świat, w którym  dopuszczalnym jest, że premierowski synek, jak donoszą media, lata sobie za publiczną kasę do Chin, pracuje jednocześnie w firmie z udziałem skarbu państwa i u jej klienta wychwalając go jednocześnie w lokalnej prasie jako niezależny dziennikarz. Spryciarz. W tym samym czasie jego ojciec z jednej strony nie ma pojęcia o nieprawidłowościach w Amber Gold a z drugiej ostrzega syna przed pracą dla podejrzanej firmy. Skoro w telewizji mówią, że to możliwe i dopuszczalne to tak widać jest choć kto chce może sobie zadać pytanie "skoro tak jest to dlaczego osoby dramatu tak się denerwują?".

   Czy wobec tego warto pamiętać, że przewiny Plichty są prawdopodobnie większe niż przewiny młodego Tuska? Warto. Czy wobec tego "sprawa Tuska" powinna być dla nas nieistotna? W ŻADNYM WYPADKU.

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka