Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
1172
BLOG

Urzędników trzeba sterylizować

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 72

   Cezary, wiadomo, urzędnikożerca. A jednak ostatnio powoli zaczęły do niego docierać argumenty o tym, że nasza biurokracja ulega powolnej ale jednak pozytywnej zmianie (bynajmniej nie ilosciowej, co to to nie). A że na  dniach Cezarego teściowa (starsza, poczciwa i spokojna kobieta) miała mieć sporo doświadczeń z warszawaskim Urzędem Miejskim Cezary postanowił postanowił sytuację potraktować jako rodzaj eksperymentu.

   I tak. Rzucanie papierami przed nosem petenta jest. Wydzieranie mordy w sytuacji kiedy petent nie rozumie jakichś biurewskich niuansów jest. Nieumiejętność i niechęć owych niuansów tłumaczenia jest. Traktowanie petenta jako przeszkody w uskutecznianiu naturalnych urzędackich czynności fizjologicznych typu picie kawy i żarcie ciastek w ilosciach hurtowych jest. Itd. Itp. Wniosek: Pasożytnicze urzędactwo biurowe jako jednostka chorobowa tocząca przewlekle tłuste i wygrzewające się w świetle biurkowych lampek, urzednicze tlenione larwy ma się świetnie. Co gorsza młodzi urzędnicy trafiający w zasięg jej oddziaływania mają tylko dwie opcje. Poddać się i dostosować lub zostać wrogiem systemu.

   Ktoś mądry powiedział, że każda biurokracja po przekroczeniu pewnej masy krytycznej zaczyna rozrastać się w sposób niekontrolowany uzasadniając potrzebę swojego istnienia tworzeniem kolejnych regulacji i w coraz większym stopniu obsługujac sama siebie. Myślę, że dawno przekroczyliśmy ten pułap i żadne próby ograniczenia przyrostu nowotworu nie mogą przynieść rezultatów. Ale jest nadzieja. W rozmowie z kolegami wpadliśmy na pewien pomysł. Urzędników trzeba obligatoryjnie sterylizować.

   Rozwiązanie jest radykalne i krzywdzące dla urzędników wartościowych a tacy owszem, mimo wszystko również występują. A jednak być może jest jednym z ostatnich, które ma szansę zadziałać. Bo jeżeli w jakiejś masie do urzędów trafiały (nie wiem czy ciągle trafiają) osoby, które nie poradziły sobie gdzie indziej lub nie podjęły nawet takiej próby to w interesie społeczeństwa jest żeby pula genów zebranych (w tym przypadku) szczęśliwie w taką biurową kupę straciła swój udział w puli całości populacji. Jeśli urzędy mają być siedliskiem leni, prymitywów, pasożytów i wielbicielek długich, czerwonych ale ogryzionych i brudnawych paznokci to może w interesie społeczeństwa jest żeby się toto nie namnażało? W dodatku rozwiązałoby to problem nepotyzmu.

   No i dynama trzeba im zamontować pod biurkami. Niech robią prąd i chociaż po cześci tym samym zwracają pieniadze idące na ich utrzymanie.

 

1

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka