Wiktor Janukowycz został prezydentem Ukrainy. Może nam się to podobać lub nie, mnie jako uczestnikowi wszystkich warszawskich demonstracji poparcia dla pomarańczowej rewolucji się nie podba ale to nie jest mój wybór. Również nie nasz. To jest wybór Ukraińców do którego mają pełne obywatelskie prawo. Nam pozostaje ich wybór uszanować i liczyć na to, że ich wybraniec będzie podzielał nasze zdanie na temat wagi stosunków polsko-ukraińskich, wzniesię się ponad pamięć czasu keidy staliśmy po pzreciwnych stronach barykady oraz wystarczy mu rozumu na tyl żeby nie pchać Ukrainy w kierunku roli republiki Federacji Rosyjskiej.
Wybory polityczne się zakończyły. Pozostał jednak wybór moralny, który stoi dziś przed Julią Tymoszenko. Rozumiem jej gniew i roczarowanie. Przegrała minimalnie. Dziś może postawić wyżej dobro Ukrainy i pokornie oddać władzę, która została jej demokratycznie odebrana lub postawić wyżej chęć politycznego rewanżu i przyczynić się do destabilizacji swojego kraju jeśli władzy oddać nie zechce. Być moze zresztą polityczna arytemetyka zmusi jej niedawnego rywala do współpracy.
Niezależnie od tego kto wygrał ukraińskie wybory i niezależnie od tego jaką decyzję podejmie Piękna Julia z całą pewnością można dziś powiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze obóz pomarańczowych pzregrał swoją szansę. Po części z własnej winy a po części dlatego, że Zachód nie potrafił zaproponować Ukrainie jasnych perspektyw. Ale pomarańczowa rewolucja wygrała, ponieważ jej celem nie było zapewnienie wieloletnich rzadów pomarańczowym ale danie impulsu ukraińskiej demokracji oraz danie Ukraińcom możliwości demokratycznego i uczciwego wyboru przywódców. Międzynarodowi obserwatorzy donoszą że tak się właśnie stało dlatego gratuluje Ukraińcom zwycięstwa.
