W kilku notkach nt. tarczy antyrakietowej, której zwolennikiem byłem z wielu powodów dosyć chwiejnym wyłozyłem swój stosunek i do sprawy samej tarczy i do sprawy nadmiernej moim zdaniem wiary w moc sprawczą "strategicznego" sojuszu z USA.
Niezależnie od tego czy ja czy ktokowliek inny był/byliśmy zwolennikami tarczy czy takiego sojuszu to co się stało wszystkim nam powinno uświadomić i nasze miejsce pośród priorytetów wielkich tego świata i co za tym idzie powagę sytuacji w której się znaleźliśmy. Powagę sytuacji kraju leżącego w bezpośrednim sąsiedztwie nieobliczalnego sąsiada i nie mogącego być pewnym pomocy sojuszników, które to obawy potwierdza choćby dziś mityczny Ron Asmus w dzienniku "Polska"
Ma również rację Andrzej Talaga z "Dziennika", który stwierdził, że czas najwyższy zakończyć darcie szat i zabrać się do roboty próbując porażkę przekuć w sukces. Pośród filarów naszego nowego systemu bezpieczeństwa wymieniłem i podtrzymanie sojuszu z Ameryką w nadziei na realizację nowego systemu obrony antyrakietowej z naszym udziałem i dążenie do pogłębienia współpracy w UE również w zakresie polityczno-militarnym.
Podstawą jednak tego systemu uważam, że powinien być rozwój własnej armii. Wprawdzie generał Skrzypczak w dzisiejszej "Polsce" wyraził wątpliwość czy nasza armia będzie keidykolwiek w stanie poradzić sobie z realnym zagrożeniem agresją ale to nie znaczy, że zwalnia nas to z obowiazku tej sytuacji poprawy.
Oczywiście nie wierzę w to, ze sami ejsteśmy w stanie wyprodukować np. system obrony przeciwrakietowej porównywalny z amerykańakim. a jednak powinniśmy nad nim pracować i wprowadzać go w zycie ponieważ jego wprowadzenie nie byłoby zależne od niczyjej łaski, która w wersji pańskiej jak powszechnie wiadomo uwielbia przejażdżki na pstrych koniach. A my na takim kształcie owej łaski polegać nie możemy. Dlatego powinniśmy kontynować takie programy jak budowa własnej korwetty czy to o czym napomykałem wcześniej czyli tzw. parasol antyrakietowy i przeciwlotniczy proponowany przez Bumar.
zawww.rp.pl
Bumar proponuje trzypoziomowy system obrony przeciwlotniczej i rakietowej (dziś w Polsce nie ma żadnego skutecznego systemu obrony przeciwrakietowej, a poradzieckie rakiety przeciwlotnicze Newa, Wega i Krug są mocno przestarzałe i w ciągu najbliższych kilku lat zostaną wycofane).
Pierwszy poziom jest zbudowany na bazie pocisków GROM. Zwalcza cele lecące w odległości od 4 do 6 km. Drugi ma zasięg ok. 20 km. Trzeci nawet ponad
200 km. Program opierałby się na polskim systemie radarowym i dowodzenia oraz na francuskiej rakiecie Aster 30. – Mówiąc obrazowo, jesteśmy w stanie przykryć Polskę małymi i większymi parasolami ochronnymi, a nawet zapewnić parasol obejmujący cały kraj i państwa sąsiednie – twierdzi Edward E. Nowak, prezes Bumaru.
I moim zdaniem czas przestać hamletyzować. Czas zacząć się spieszyć.